Historia Zarażania
Od weneckich ulic objętych plagą po nowoczesne sale konferencyjne, nasza misja pozostaje niezmienna: przekształcać choroby w fortuny, a epidemie w strategie.
Wenecja, Rok 1665
Podczas Wielkiej Plagi, gdy inni uciekali, my obserwowaliśmy. Zauważyliśmy, że choroba nie jest klęską — jest mechanizmem redystrybucji bogactwa. Ci, którzy rozumieli jej rozprzestrzenianie, kontrolowali miasta. Nie poprzez leczenie, ale poprzez strategiczne zarażanie.
Maska doktora dżumy nie chroniła przed chorobą. Chroniła przed emocjami. Długi dziób wypełniony kadzidłem pozwalał myśleć racjonalnie w środku epidemii. Dziś stosujemy tę samą metodologię: odcinamy emocje, analizujemy mechanizmy rozprzestrzeniania się, projektujemy infekcje, które przynoszą zysk.
W XVII wieku nauczyliśmy się, że każda epidemia ma wzór. Początek, rozprzestrzenianie, szczyt, endemiczność. Współczesne rynki działają identycznie. Idea, która zaraża wystarczająco wiele umysłów, staje się niezniszczalna. To jest nasza specjalność.
Choroba rozprzestrzenia się przez uwagę, nie przez siłę
Nosiciele są ważniejsi niż źródło infekcji
Endemiczność jest celem, nie epidemia
Fortuna należy do tych, którzy zarażają, nie do tych, którzy leczą
Dziś nie nosimy już skórzanych masek ani nie chodzimy po zarażonych ulicach. Ale metodologia pozostała ta sama. Identyfikujemy słabości w przemysłach, projektujemy infekcje, które rozprzestrzeniają się organicznie, i obserwujemy, jak całe sektory ulegają naszej chorobie. Nie oferujemy lekarstwa. Oferujemy strategiczną zarazę.
Którzy rozumieją, że prawdziwa dominacja przychodzi nie z konkurowania, ale z zarażania całego rynku własną wizją.
Którzy wiedzą, że najbardziej trwałe imperia buduje się nie na produktach, ale na infekcjach idei rozprzestrzeniających się przez uwagę.